Pamięć i Przyszłość Pamięć i Przyszłość
640
BLOG

Skoczylas: Wspomnienie o Andrzeju Waligórskim

Pamięć i Przyszłość Pamięć i Przyszłość Kultura Obserwuj notkę 4

Andrzeja Waligórskiego zobaczyłem po raz pierwszy w Klubie „Kurant”, w naszym domu studenckim, gdzie został zaproszony na wieczór autorski. Waligórski przyniósł pod pachą stertę swoich tekstów, usiadł przy stoliku, ktoś zapalił biurową lampę, żeby Andrzeja było lepiej widać, Andrzej zapalił papierosa, żeby było go lepiej słychać i zaczął czytać.

To było coś fascynującego!   

Ze sterty papierów wyjmował kartkę za kartką i czytał, a każdy następny tekst był lepszy od poprzedniego. Nabity do granic możliwości klub przez dwie godziny ryczał ze śmiechu, a mnie łzy radości mieszały się z niekłamanym podziwem.
 
Do mojego drugiego spotkania oko w oko z Andrzejem doszło w klubie studenckim na Uniwersytecie. On, jako widz, siedział na widowni, a my, jako początkujący kabaretowicze, prezentowaliśmy jeden z pierwszych programów Elity. Do dziś pamiętam tremę, jaka mnie wtedy zżerała, głównie ze względu na obecność takiego Autorytetu. Do dziś pamiętam jego życzliwe słowa po naszym sztubackim występie. Słowa sympatii i zachęty do dalszej roboty. Jakże różne były te słowa Mistrza od epitetów, jakimi wówczas obrzucili nas starsi koledzy ze studenckich teatrzyków. I kto miał rację? Andrzej. Po tych marnych teatrzykach nie ma śladu, a Elita i Studio 202 przetrwały.
 
To, że Kabaret Elita wypłynął na tzw. szersze wody, było już tylko kwestią czasu, i nasze drogi się spotkały. Andrzej został zassany do kabaretu w sposób tak oczywisty i naturalny, że po kilku miesiącach wydawało się, że mimo drobnej różnicy wieku, jest z nami od zawsze.
  
Nic też dziwnego, że Andrzej jako szef Studia 202, postawił sobie za cel to, by „powciągać nas” kolejno do kierowanej przez siebie Redakcji Rozrywkowej.
 
Pamiętam mój pierwszy dzień w roli redaktora Studia 202.
 
Przyszedłem, moje biurko już stało pod oknem, na biurku enerdowska maszyna do pisania marki Optima, obok stosik białego papieru. Andrzej powiedział: siadaj tu Kociu i tyraj do emerytury.
 
Obok mojego stało biurko Ewy Szumańskiej, znakomitej literatki, dalej stanowisko Dziamdziaka czyli Jurka Dębskiego, a w rogu stukała maszyna Andrzeja. Sami wyjadacze, a ja… Nie ukrywam, że na początku było dość ciężko, ale atmosfera w tym zespole była taka, że chciało się rano znowu tam lecieć i nieraz nie chciało się wychodzić. Andrzej nigdy nie dawał odczuć, że jest szefem, ale jako na szefa zawsze można było na niego liczyć.
 
Jak Andrzej pisał? Miał niebywałą łatwość pisania. Siadał przy swojej maszynie w redakcji i stukał. Pisał tylko na maszynie i dlatego próżno dzisiaj szukać jego rękopisów. Pisał właściwie bez skreśleń. Podziwiałem jego podzielność uwagi. Do redakcji bez przerwy ktoś wchodził, ktoś wychodził, dzwonił telefon, ktoś z Andrzejem pogadał … a on wracał do swojego tekstu i stukał dalej. Po godzinie był gotowy kolejny wiersz, nienaganny pod każdym względem: rytmiczny, dowcipny i z pointą.
 
Tak powstawały wiersze – felietony, traktujące o sprawach aktualnych, tak rodziły się kolejne odcinki rozmów z Babcią Pimpusiową, tak wreszcie spod klawiatury maszyny maszyny do pisania wychodziły odcinki przygód „Rycerzy trzech”, będące parafrazą sienkiewiczowskiej trylogii. Waligórski był zafascynowany Sienkiewiczem. Znał jego dzieła chyba na pamięć.
 
Audycja ukazywała się na antenie trzy razy w tygodniu i żmudną pisarską robotę trzeba było wykonać bez względu na to, czy miało się nastrój, twórczą wenę, polot czy kaca.
To była fabryka. Stąd może śmieszny, ale i trochę gorzki wierszyk o skastrowanym kocurze.
„ (…) Siedzi kocur skastrowany na posadzie,
Tłuszcz mu rośnie na podbrzuszu i na zadzie,
Czyści futro, wącha kwiaty
I układa referaty
Które jutro ma wygłosić na naradzie.
(…)
Siedzi kocur skastrowany w swojej chacie
A satyryk zblatowany na etacie,
Jeden mruczy dyrdymały,
Drugi płodzi takie chały
Jakie państwo właśnie teraz tu czytacie”.
 
  
Wiem jednak doskonale, że nie wszystkie swoje teksty Andrzej Waligórski pisał w redakcyjnym zgiełku i z etatowego obowiązku. Raz na jakiś czas (dwa, trzy razy w miesiącu) nie było go dla nikogo. Znikał w swoim pokoiku na piętrze, nie golił się, nie odbierał telefonów i pisał.
   
Nie sposób dziś powiedzieć, które wiersze powstały w zgiełkliwej radiowej redakcji, a które w jego królestwie, czyli w niemiłosiernie zawalonym papierami i książkami pokoiku na piętrze. Jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że te bardziej liryczne, intymne i osobiste napisał nieogolony Waligórski w rozgardiaszu swojego azylu.
 
Może właśnie tam powstała „Dziewczyna”?
 
„I co ma – prawdę mówiąc – dziewczyna ?
Kiepską posadę, trochę pretensji
Że tylko czasem chodzi do kina,
Bo za sam pokój połowa pensji.
Bilet miesięczny, stołówka w pracy.
Listowny kontakt z ojcem i matką.
Czasem bywają u niej chłopacy,
Ale do rana zostają rzadko (…)”
  
Znając Andrzeja wiele lat zauważyłem, że liryzm w pewnym sensie go krępował. Zawsze mówił o sobie, że jest satyrykiem, nigdy poetą. Bardzo bał się, aby nie posądzono go o ckliwość. Może dlatego, że uważał to za mało męskie…
Zwłaszcza że kobiety… tak, kochał kobiety.
 „Ktoś przez radio mówi mi
Że dziś w Wiedniu deszcz i mgły
Skąd to wzruszenie i dreszcz
Wiedeń i ty i deszcz.
(…)
U nas też już pada - wiesz
Cóż, zapewne wszędzie deszcz
Widzę cię znowu jak śpisz
Pomyśl czasami - pisz ”
Czy te słowa napisał satyryk? Tak, ale satyryk obdarzony przez los duszą poety. Zaś piosenki o niełatwych rozstaniach Andrzej wręcz się wstydził i patrzył krzywym okiem, gdy nieraz umieszczaliśmy ją w audycjach Studia 202.
 
„Niełatwe są takie rozstania
Na dworcach małych miasteczek,
Niełatwe są takie rozstania
Coś w sercu ściska i piecze
I głos się urywa w pół zdania
I popiół nerwowo się strąca.
Niełatwe są takie rozstania na dworcach. (…)”
 
Ale chyba najpiękniej i najbardziej osobiście napisał o Lesi, a właściwie do Lesi, swojej żony. Być może, gdy to pisał, siedzieliśmy wraz z Lesią i liczną ferajną w saloniku na dole i popijaliśmy… no, powiedzmy herbatę, a piętro wyżej Andrzej tworzył przepiękny wiersz pt. „Realizm”.
 
„...a jak kiedyś wyjdziemy z długów
I kłopotów będziemy mieć mniej,
To ci kupię suknię taką długą,
Jaką kiedyś miała Doris Day,
A do tego śliczny płaszcz szeroki,
Pantofelki na szpilkach i szal,
A dla siebie - wytworny smoking,
I pójdziemy oboje na bal.
Na nasz widok cała sala westchnie
I zaszepce: - Ach, jak im się powodzi!
Spójrzcie tylko, jacy oni piękni,
Jacy eleganccy i młodzi...
A my młodzi nie będziemy już wtedy;
Siwe włosy mieć będziemy na skroniach,
Tyle tylko, że wyjdziemy z biedy,
Tyle tylko, że będziemy spokojni...
(…)”
 
Bojąc się przyklejenia mu etykiety lirycznego poety, Andrzej, na odtrutkę, zaraz pisał inny tekst. Robił sobie taki zimny prysznic, by spłukać z siebie tę poetycką strunę. I zaraz pojawiał się wiersz, ot choćby o chudej i rudej, która na dodatek ubierała się w fiolety.
 
„Nie kochaj chudych i rudych,
Panie Boże broń cię,
Płyń lepiej na Bermudy,
Utop się w trójkącie,
Jak ktoś do rudych włosów
Nosi ciuchy fiolet,
Najlepszy na to sposób
Pistolet. (…)”
 
Znów z pancerza satyryka, wbrew zamierzeniu autora, niechcący wynurzył się cherubin z lirą. I pewnie znów Andrzej go przepędził, aż coś w nim zagrało i ponownie miał ten dzień, gdy zarośnięty i nieobecny dla świata stukał w swoją maszynę w pokoiku, którego nikomu nie wolno było sprzątać.
Nie wiem, czy obronię swoją tezę, że w Andrzeju cały czas toczyła się swoista walka między sacrum i profanum. Nikt mi zresztą nie da na to satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie wiem, czy sam Andrzej wiedział do końca, jaki jest naprawdę.
 
Dziś, po tej wspaniałej znajomości, zostało wiele satysfakcji, wspomnień i słuchaczy, którzy przechowują nagrania i bywa, że zaskakują nas znajomością tekstów, o których my – świadkowie ich powstawania, bardzo często już nie pamiętamy.
 
Najważniejsze jest to, że Studio 202 przetrwało i działa nadal.
Myślę, że marzenie Andrzeja Waligórskiego się spełniło.
  
Choć wiem, że jedno z jego marzeń nie spełniło się na pewno. Andrzej marzył, daję słowo honoru, by kiedyś kopnąć w tyłek pewnego marszałka Sejmu. Obaj tego nie dożyli.
 
Cóż, w życiu nie można mieć wszystkiego.
 
 
Jerzy Skoczylas
 
Tekst jest fragmentem artykułu, który ukazał się w kwartalniku „Pamięć i Przyszłość” nr 2/2008, pod tytułem „Andrzej Waligórski – satyryk czy poeta?”
 
W tekście wykorzystano fragmenty wierszy Andrzeja Waligórskiego „Kocur”, „Dziewczyna”, „Deszcz w Wiedniu”,  „Niełatwe rozstania”, „Realizm”, „Chuda Ruda” 
    
 
  
 

Blog Kwartalnika Pamięć i Przyszłość redaguje: Katarzyna Uczkiewicz - redaktor naczelna Kwartalnika Pamięć i Przyszłość, dr nauk humanistycznych, slawista, teoretyk literatury. Zajmuje się semiotyką kultury, szczególnie interakcjami między historią i popkulturą. Tłumacz literatury czeskiej. Publikowała m.in. w „Odrze” i „Rita Baum”. Kontakt Kwartalnik Pamięć i Przyszłość jest wydawany przez wrocławski Ośrodek Pamięć i Przyszłość. Dotychczas ukazały się: Numer 1/2008 Exit. Kresy Wschodnie - Ziemie Zachodnie, a w nim między innymi: Kargul i Pawlak na dzikim zachodzie i zbiorowa psychoterapia wysiedlonych Niemców. Więcej tutaj Numer 2/2008 Krasnoludki i żołnierze. Wrocławska opozycja lat osiemdziesiątych, a w nim między innymi: Morawiecki o inwigilacji Solidarności Walczącej i "Major" Fydrych w babskich ciuchach. Więcej tutaj Numer 1/2009 (3) Polska – Niemcy. Pojednanie. Od orędzia biskupów polskich do spotkania w Krzyżowej, a w nim między innymi: Richard von Weizsacker o pojednaniu polsko-niemieckim oraz Kloss i Bruner, Hupka i Czaja, Podolsky i Klose. Więcej tutaj Numer 2/2009 (4) Jesteśmy na wczasach, a w nim między innymi: wczasy z kaowcem, naturyści vs. tekstylni i rocznicowa wystawa "Wrocław '89". Więcej tutaj Numer 3/2009 (5) Kontrkultura. Wrocław lat 80. między systemem a kontestacją, a w nim Janerka o Jaskierni, Kaman o koncercie dla ambasadora Nigerii w PRL, dużo punk rocka, blues i alternatywny teatr, ale także dziennik kampanii września '39 kpt Stefana Turkowskiego. Kwartalnik Pamięć i Przyszłość dostępny jest w salonach prasowych na terenie całego kraju. O archiwalnych numerach i sprzedaży wysyłkowej więcej dowiesz się tutaj Na blogu zamieszczane są wybrane teksty z kwartalnika, jak również bieżące komentarze autorów z nami współpracujących. Publikowane teksty polemiczne wyrażają prywatne podglądy autorów i nie powinny być traktowane jako oficjalne stanowisko Ośrodka "Pamięć i Przyszłość" i Redakcji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura